niedziela, 31 października 2010

Wonderful Life...

     Gruby sweter w stylu norweskim to zeszłoroczny prezent od Zuzki. Jest świetny i sprawdza się nawet w największe mrozy :) Co do płaszcza/marynarki - pochodzi z Sh. Spodobały mi się w nim pagony i militarny potencjał. Moim wkładem w jego wygląd byla jedynie wymiana guzików. Zwykłe, małe zastąpiłem dużymi złotymi.


Coat - Sh

Sweater - H&M

Jeans shirt - Sh

Necklace - Asos.com

Jeans - Pull&Bear

Boots - Big Star

Socks - No name

Bag - NewLook.com


środa, 27 października 2010

Music...

  Dzisiaj krótko o tym co w ostatnim czasie króluje na mojej PlayList w Winampie, a są to dwie płyty.

Otóż zacznę od polskiego akcentu, jakim niebywale jest Monika Brodka i  jej nowa płyta Granda. 

Zwyciężczyni którejś  z kolei edycji Idola zawsze grała coś miłego dla ucha, ale byłem daleki od zachwytu nad jej twórczością. Była to była, nie to nie i już! Przez ostatnie cztery lata milczenia większość spisywała ją na straty. Ot, kolejna gwiazdka ze stajni Idola, która się nam wypaliła.  Zupełnie bez emocji oczekiwałem na jej nową płytę – o ile można powiedzieć, że w ogóle oczekiwałem.  W końcu gdzieś przeczytałem, że ta „nowa Brodka” , dosłownie i w przenośni, jest naprawdę świetna. Pomyślałem co mi szkodzi i odpaliłem na Onecie. Jakież było moje zaskoczenie kiedy przesłuchiwałem tę płytę! To jest Brodka?? Ta Brodka z Idola?? Przecież to zupełnie inny głos, zupełnie inne rytmy, zupełnie inna muzyka. Pierwsza myśl jaka mi się przewinęła po przesłuchaniu to, to, że dziewczyna uwolniła się od wytwórni, skończył jej się „idolowski”  kontrakt i wreszcie mogła pokazać pełnię umiejętności. Druga myśl „ Gdzieś to słyszałem”. Nosowska?! Kulka ?!Może Peszek?! Nieistotne. Podoba mi się jak cholera!  Opinie  krążące o albumie są w większości pochlebne. Eklektyczny ,szalony, pokręcony, odważny, eksperymentalny, niebanalny to tylko te najczęściej pojawiające się określenia Grandy. Dla mnie Brodka zrobiła wielki krok do przodu.  Przeskoczyła swoje dotychczasowe dokonania o kilka poziomów.  Wymieszała na płycie folk z elektroniką, rytmy góralskie i orientalne. Dodatkowym smaczkiem krążka są teksty, które nie rzadko intrygują, a do tego wpadają w ucho. Trzeb przyznać, że Brodka świetnie przepracowała ostatnie lata. Zaserwowała nam płytę świeżą, energetyczną, pełną niespodzianek i co najważniejsze świetną. Zdecydowanie polecam. Mały przedsmak znajdziecie tutaj, tutaj i tutaj :)

Druga płyta, którą chciałbym dzisiaj zaprezentować to krążek brytyjskiego zespołu Hurts-"Happiness". 

Pojawili się w zeszłym roku, w internecie gdzie przebojem okazał się utwór "Wonderful Life".  Później było już tylko lepiej. Amatorskie teledyski umieszczane w necie sprawiły, że zrobiło się o nich głośno. 6 września ukazała się ich debiutancka płyta. Przyznaje bez bicia, że usłyszałem o niej zaledwie 2 tygodnie temu – podczas FW. W K-magu prezentowali się naprawdę obiecująco. „Najbardziej stylowa płyta roku” – tak brzmiał napis i powiem, że szczerze mnie zaintrygował.  Zacząłem słuchać płytę. Pierwszy kawałek OK. Jedziemy drugi. I tu niemiłe zaskoczenie.  Pojawia się Wonderful Life – mój osobisty radiowy przebój ostatnich tygodni. Piosenka mi się podoba, ale nie w ich wykonaniu. Tzn spodziewałem się kogoś innego wykonującego ten utwór. Wszyscy, ale nie oni. Ale OK. Jedziemy dalej. Kolejne utwory i kolejne małe rozczarowanie. Jest w sumie ok. Miło , przyjemnie, rytmicznie, zalatuje popem. POP! No waśnie. To zupełnie nie pasowało mi do stylistyki, którą sobie ułożyłem w głowie. Po przeczytaniu reklamy w K-magu nie tego się spodziewałem. Stylowi panowie mieli śpiewać bardziej alternatywnie – kurcze sam nie wiem jak to określić. Ogólnie rzecz biorąc płyta jest naprawdę fajna, miło się jej słucha, wpada w ucho i nadaje się do radia. Może zalatuje trochę Depeche Mode połączonym z Pet Shop Boys, ale jest naprawdę fajnie. Są młodzi i na pewno jeszcze ukształtują swój własny styl.

Mimo wszystko czuje pewien  niedosyt. Czegoś mi tu brakuje, chociaż sam nie wiem czego.  Narzekam, ale polecam. Można miło spędzić czas. Dla kogoś, kto nie oczekiwał od tej płyty niczego, będzie zapewne świetna .  Do psłuchania tutaj, tutaj i tutaj:)

Miłego słuchania.

poniedziałek, 25 października 2010

Man in black...

   Jakoś tak wyszło, że set tym razem prawie cały w czerni. Nawet szal miał być czarny, ale nie mogłem go znaleźć, dlatego w jego miejsce zielony, gruby i wielki szal z H&M ;)  Nabyłem go już poprzedniej zimy, ale świetnie się wpisuje w trendy na ten sezon i z pewnością będzie jednym z chętniej noszonych przez mnie :) 

Boots - BigStar

Jeans - Sh

Gloves - NewLook

Jacket - Zara

Scarf - H&M

sobota, 23 października 2010

Fashion man

Był już piłkarz, była aktor i człowiek związany z modą , a teraz będzie… Polak. Powinienem zacząć od słów  „Cudze chwalicie swego nie znacie”. Wiedziałem, że istnieje, wiedziałem , że jest dobry. Ba, nawet czytałem u Kamila o tym jaki jest świetny  i stwierdziłem, że prędzej czy później dostanie własnego posta. Jednak po tym co zaprezentował na FW, po tym jak zobaczyłem go na żywo i w dodatku zamieniłem z nim kilka słów, nie mogłem dłużej zwlekać.  Panie i Panowie przedstawiam Wam Roberta Kupisza, najbardziej stylowego Polaka jakiego znam.

Zaczynał jako tancerz i na początku to właśnie w tej dziedzinie odnosił międzynarodowe sukcesy. Potem przyszła kolej na własną szkołę tańca. Step by Step założył wspólnie z Małgorzatą Nitą. Jednak w pewnym momencie stwierdził, że w tańcu osiągnął już wszystko, trzeba spróbować czegoś nowego.

Takim to sposobem znalazł się w bardzo prestiżowej The Toni & Guy Academy.  Bez żadnego doświadczenia, bez znajomości i z kasą na 2 tygodnie pobytu w Londynie. Trzeba powiedzieć, że poszedł na żywioł, ale zdecydowanie się opłaciło. Po udanie zakończonym kursie kasę, która mu pozostała wydał na ciuchy.

Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Jak sam mówi „..Po dwóch miesiącach pracowałem przy sesjach okładkowych, modowych, najważniejszych pokazach...”

Obecnie Pan Robert to w głównej mierze uznany na całym świecie stylista fryzur.  Współpracuje ze światowymi magazynami mody - "Vogue”, "Vanity Fair”, "Tatler”. Pracuje przy sesjach zdjęciowych na całym świecie. Poza tym można go zobaczyć  na wybiegach – tak jak ostatnio na FW.

W 2008 roku został wybrany  przez „FashionMagazine” najlepiej ubranym Polakiem. Pan Robert bawi się trendami, fasonami i fakturami.  Jak sam mówi, większość rzeczy, które kupuje następnie przerabia. Styl klasyczny ze współczesnymi elementami - to jest to w czym czuje się najlepiej.

Jak go zobaczyłem w sobotę (na  FW), gdzieś z daleka, stwierdziłem, że muszę mieć z nim zdjęcie. Po długim wypatrywaniu go, w końcu się pojawił nie wiadomo skąd. Nie mogłem takiej okazji przegapić :) Zapytałem go o zdjęcie i ku mojemu zdziwieniu nie miał żadnego "ale". Ustawił się szybko. Zamieniłem z nim kilka słów, a w tym czasie okazał się bardzo sympatycznym i skromnym  kolesiem. Hehe. Gorzej było ze mną. Trochę się zestresowałem sytuacją i moje miny na zdjęciach wyszły idiotyczne. Wybrałem zdecydowanie najlepsze - choć i tak pozostawia wiele do życzenia:) No i tak się narodził mój nowy idol :)

środa, 20 października 2010

Land of illusion

Ten zółty, czy jak kto woli musztardowy, cardigan  nie był moim faworytem na początku tzn. w momencie kupna - jakieś 2 lata temu. Namówiła mnie do niego Zuza. Kolor trochę jakby zbyt żywy na tamten okres dla mnie. No, ale czego się nie robi dla dziewczyny ( zwłaszcza takiej jak Zuza :* )  W tym sezonie ma on jednak swoje 5 minut i za każdym razem, gdy go założę czuję się świetnie :) Pozostałe elementy raczej znane z wcześniejszych wystąpień, więc bez historii ;p

Musicie wybaczyć mi praktycznie te samą pozę na każdym zdjęciu, ale zdjęcia były robione podczas FW (sobota) - nie lubię za bardzo pozować, a jeszcze biorąc pod uwagę taką masę ludzi przechodzący co chwilę - pstryknęliśmy tylko kilka zdjęć. Inną saprawą jest, że była tam taka ilość  inspirująco ubranych osób,  że szkoda było czasu na robie zdjęć mi ;p


Skoro już wspomniałem o Zuzce  chciałbym nadmienić krótko, że gdyby nie ona nie byłoby Adama, takiego jaki obecnie jest i na 100% nie byłoby The Men's Side. To ona jest moją największą inspiracją.

Myślę, że bez cienia przesady mogę powiedzieć, że to na jakim etapie, nazwijmy to, "modowym" aktualnie jestem to jej zasługa. Gdyby kilka lat temu nie zaczęła mi delikatnie podsuwać  rzeczy, które uznała za ciekawe, dzisiaj pewnie chodziłbym w za dużej koszuli i za szerokich spodniach, w sandałach na grubej podeszwie - z białymi skarpetkami. Początki były ciężkie, ale jak już załapałem bakcyla, poszło z górki. Kupowanie zaczęło mi sprawiać radość, a możliwość wyszperania czegoś specjalnego w lumpie to wręcz atrakcja. 

Obecnie z przykrością patrzę na masę Ploaków, którzy chodzą ubrani wg powyższego opisu i życzę im żeby spotkali drugą Zuzę, chociaż wiem,  że nie mają na to najmniejszych szans...


poniedziałek, 18 października 2010

FshionWeek : Part 2

Dzisiaj kilka zdjęć z pokazów i może małe refleksje dotyczące samego FW. Było to mój pierwszy FW, więc nie mam nawet z czym porównywać. Nasunęła mi się tylko jedna zasadnicza uwaga. Wszechobecne kolejki. Kolejki przed pokazami, kolejki przed barami, kolejki przed WC...Organizacja pod tym wględem kulała najbardziej. O ile w piątek było całkiem fajnie i wszystko odbywało się płynnie, o tyle sobota (zwłaszcza wieczorne pokazy) to już był wręcz hardcore. Masakryczne kolejki, ścisk w tłumie i półgodzinne oczekiwanie aż w końcu zostaniemy wpuszczeni. Zdecydowany minus... Poza tym, jak dla mnie super. Masa ciekwie ubranych ludzi, wiele znanych twarzy i cała atmosfera wokół fashion weeku... Chcę więcej :)

Same kolekcje prezentowały bardzo różny poziom. Mi osobiście najbardziej podobały się kolekcje Moniki Ptaszek,Thorbjorna Uldama oraz MMC . Niestety z pokazu MMC mam tylko 2 zdjęcia, gdyż aparat odmówił mi posłuszeństwa.

Monika Ptaszek

Kolekcja, powiedziałbym ciężka, militarna. W większości ciemne barwy, a do tego świetne buty. Najbardziej do gustu przypadły mi buty wyglądające jak rzymianki - jedyną ich wadą był... brak podeszwy :)


Thorbjorn Uldam

W tej kolekcji zdecydowanie najbardziej podobały mi się spodnie - luźne, niby dresowe, ale z materiału którego nie jestem w stanie określić. Poza tym świetne brązowe worker boots i grube swetry. Dodatkowo trochę finezji a samym pokazie i mamy SnowFashion :)





MMC